sobota, 26 października 2013

Nie wiem co się dzieje z moim organizmem. Na początek przytyłam do 53.5 kg co trochę mnie podłamało. No ale w sumie to sama jestem sobie winna i nie powinnam się dziwić. Co z tego, że rano jem mało, odważam każdy składnik i skrupulatnie zapisuję jak potem wieczorem się opycham i w sumie kalorycznie dobijam pewnie do 2000.

Nie mogę już patrzeć na tę cyfrę 5 z przodu. Dlatego mam taki plan, nie wiem czy najmądrzejszy, ale chyba nic innego mi nie zostało. Będę jadła jak najmniej 500-600 kalorii aż schudnę do 49 kilogramów. A potem powoli zacznę dodawać 100 kalorii co tydzień, aż dojdę do 1100. Jestem trochę w dołku przez tą wagę, ale mam nadzieję, że mój plan zadziała, bo już powoli nie mogę na siebie patrzeć.

Zrobiłam dziś coś czego obiecałam sobie nigdy więcej nie robić. Wyrzuciłam jedzenie. Tak żeby moja mama myślała, że zjadłam więcej na śniadanie niż zjadłam w rzeczywistości. I czułam się na prawdę okropnie. Ona to dla mnie kupiła, wybierała w sklepie, przyniosła do domu, a ja spuściłam w kiblu. : ( Strasznie mi przykro.

A tego chłopaka to poznałam w klubie. Tańczyłam z nim praktycznie całą imprezę i jak dawałam mu mój numer to nie sądziłam, że napisze. A jednak. Ogólnie jest strasznie miły, kulturalny i widać że dobrze wychowany. Na serio się interesuje co u mnie słychać, jak mi minął dzień itp. a nie tylko tak o żeby coś napisać. Poza tym prowadzi bardzo zdrowy tryb życia. Nie pali, dużo ćwiczy i jest na diecie. Mamy ze sobą dużo wspólnego np. lubimy seriale zagraniczne i narty, za to nie znosimy zimy. Czuję się jak nastolatka. :D
Mam z nim tylko jeden problem. Bardzo chciałabym się z nim spotkać, a on jakoś na to nie nalega. Byliśmy już raz umówieni, ale musiał odwołać z jakiegoś tam powodu. Z tego co pisze to jest dość zajęty, no ale bez przesady. Na moje delikatne sugestie on odpisuje coś w stylu, że trzeba by się spotkać, czy że może tam pójdziemy razem kiedyś. Ale to tyle. Uważacie, że powinnam mu napisać prosto z mostu, że chciałabym się spotkać i kiedy ma czas?

5 komentarzy:

  1. Może on po prostu się boi?? Ja byłam w podobnej sytuacji. Dużo pisałam z chłopakiem, był bardzo miły i wgl. zależało mi na nim. On nalegał na spotkania, ja się zawsze wymigiwałam. Nie dlatego, że nie chciałam. Dlatego, że bałam się, że wszystko zepsuję. Postaw się w jego sytuacji. Nie każdy jest otwarty, pewny siebie. Poczekaj, Będzie dobrze.

    Jeśli chodzi o wyrzucanie jedzenia - wiem, co czujesz. Kiedyś notorycznie to robiłam. Śniadania do szkoły? Nie! Do kosza!. Obiady? Do kosza. A tyle dzieci głoduje w Afryce i Azji..

    Trzymaj się . Jeszcze wszystko wróci do normy. !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie krzywdź swojego metabolizmu tak niskim bilansem energetycznym. To bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja wiem, że tak niska ilość kalorii jest zła na dłuższą metę. Ale pomyślałam sobie, że jak zrzucę tych kilka kilogramów to odrosną mi skrzydła, pozbędę się tej kuli u nogi która nie pozwala mi myśleć pozytywnie. To wreszcie będzie jakieś zwycięstwo. A potem wrócę do względnie normalnego bilansu. Po prostu potrzebuję odskoczni. Ale dzieki za troskę. :*

      Usuń
  3. Ja tam marzę o 5 z przodu :D
    500 kcal to strasznie mało. Lepiej zdecyduj się na 1000, ewentualnie później trochę zmniejsz :) A gdy już osiągniesz wymarzoną wagę, koniecznie zwiększaj limit.
    A wyrzucanie jedzenia jest okropne ;/ U mnie kiedyś każde śniadanie lądowało w śmietniku. Teraz najwyżej oddaję znajomym, jeśli naprawdę nie chcę zjeść.
    Mogę spytać ile masz lat? Nie wiem, czy już pytałam, czy o tym pisałaś, ale chyba się nie obrazisz za to pytanie?
    Co do chłopaka... Nie mam pojęcia. Może Ana Bella ma rację. Jak już wcześniej mówiłam - moje życie miłosne nie istnieje ;D

    PS: Będzie coś złego w stwierdzeniu, że też kocham swój nowy szablon? I że jestem cholernie dumna z siebie, że go zrobiłam?

    OdpowiedzUsuń
  4. Moze to jeszcze nie czas dla niego? Może jeszcze trochę poczekaj. A jak już się zirytujesz, to napisz wprost.
    Plan - bardzo dobry :)

    OdpowiedzUsuń